niedziela, 6 listopada 2011

Co ludzie mówią o tej książce, odc. 8 - Dzień Komplementów

No dobra, mam dziś dzień komplementów - majstersztyk to przypis 33 w rodziale 9, bardzo mnie rozbawił,
no i super wymyśliliście strukturę całej książki, mieszającej rzeczywistość z fikcją, a powieściową narrację służącą zabawie z nudnawą książką akademicką - gratulacje :)

poniedziałek, 6 czerwca 2011

Dobra wróżba

W czerwcowym numerze miesięcznika "Bluszcz", o TEJ powieści pisze Darek Foks:

wtorek, 24 maja 2011

Elektroniczna Maja po kociewsku

Nie czytaliście? Przeczytajcie! Czytaliście? Posłuchajcie! Elektroniczna lektorka Maja czyta po kociewsku finałowy fragment "W połowie puste". Poruszające. Fragment nieopublikowanej jeszcze, audiobookowej wersji powieści.

wtorek, 17 maja 2011

wtorek, 10 maja 2011

Co mi się spodobało?

Spodobała mi się recenzja z książki "W połowie puste", która ukazała się właśnie na łamach poznańskiego "Arteonu" - wprowadza powieść w nową fazę recepcji, po pierwszych głosach interpretacyjno-krytycznych teraz nadszedł czas na bardziej swobodne i indywidualne wypowiedzi - każdy wyznaje co mu się w tej książce spodobało. Poniżej pierwsza opinia Natalii Kaliś. Dziękuję bardzo i czekam na kolejne!

środa, 20 kwietnia 2011

Słowo, nawet w połowie puste, staje się ciałem

Blog Rastra doniósł właśnie o dokonaniu przez Sophie Jocz i Agnieszkę Sural renowacji centrum dowodzenia bohatera. Tym samym puste słowa z powieści (s. 247, przypis 7) doczekały się materializacji.

piątek, 15 kwietnia 2011

Plener w Górach Pieprzowych

W nawiązaniu do niedawnej, premierowej publikacji w "Notesie na 6 tygodni", prezentujemy obszerniejszy wybór z cyklu fotograficznego Lady Orez "Plener w Górach Pieprzowych" (2010). Opis pleneru znajduje się w szóstym rozdziale powieści, chociaż przemilczany jest tam fakt obecności Lady Orez na plenerze. Niewiadomo więc również dlaczego bohater, generalnie niechętny wszelkiemu kreatywnemu działaniu,  zdecydował się na udział w projekcie fotograficznym Orez.
 
 
 
 

czwartek, 14 kwietnia 2011

Oko Najdroższego

"W połowie puste", ss. 178-179; do dostania w salonach Empik i dobrych księgarniach.

niedziela, 10 kwietnia 2011

Chwila nieuwagi i Bęc! Toniesz...

W najnowszym "Notesie na 6 tygodni" ukazały się dwa wywiady a propos książki "W połowie puste". Bezbłędnie wyczuwając konwencję powieści zaproszono do rozmowy tylko połowę twórcy oraz w połowie pustego bohatera.
http://www.wuw2010.pl/download/n666.pdf
http://artbazaarartdiary.blogspot.com/2011/03/czytajcie-przypisy.html

byl sobie Andrzej, Andrzej, Andrzej i Andrzej

Tworcy powiesci W polowie puste polecaja spektakl Był sobie Andrzej, Andrzej, Andrzej i Andrzej w rezyserii Moniki Strzepki oraz na podstawie tekstu Pawla Demirskiego. Wyczuwamy glebokie pokrewienstwo :) http://teatr.walbrzych.pl/spektakle/byl-sobie-andrzej-andrzej-andrzej-i-andrzej/

sobota, 26 marca 2011

Zaskakująca teza prof. Teherana

Otrzymaliśmy właśnie mejla od prof. George'a Teherana. Oto jego treść w pospiesznym tłumaczeniu:

Moi drodzy,
nie wiem jak wy, ale ja z zaciekawieniem przeczytałem artykuł autorstwa Agnieszki Kurant opublikowany na stronach internetowych "Krytyki Politycznej". Oprócz ciekawej próby ulokowania powieści "W połowie puste" w aktualnych dyskursach kuratorsko-artystycznych znalazło się tam wiele cennych wskazówek, z których z pewnością autorzy zechcą skorzystać przygotowując anglojęzyczną wersję książki. Jednak moją uwagę, choć nie od razu, zwróciło w szczególności jedno sformułowanie: "W połowie puste" rozczarowuje również dlatego, że opisuje niemal wyłącznie prace, które już istnieją, dyskusje, które już miały miejsce, i teksty, które już są napisane. Po chwili refleksji uzmysłowiłem sobie bowiem, że przecież znaczna część powieści - jak na powieść przystało - opisuje całkowicie zmyślone wydarzenia, rozmowy i projekty. Zastanowiło mnie więc tak stanowcze sformułowanie pani Agnieszki Kurant. Ale ten ton wydał mi się skadinąd znajomy... Po chwili zastanowienia doszedłem do zaskakującej konkluzji. Oczywiście, nie umiem jeszcze przedstawić konkretnych dowodów i mogę również głęboko się mylić, ale istnieje jedno logiczne wytłumaczenie zaistniałej sprzeczności. Jakie? Podejrzewam oto, że Agnieszka Kurant nie istnieje, że to jedynie literacki pseudonim, pod którym ukrywa się nie kto inny jak... Lady Orez. Jak wiedzą czytelnicy książki "W połowie puste", Lady Orez to postać fikcyjna, a więc wszystkie fikcyjne fragmenty powieści i wszystkie opisane w niej fikcyjne prace, są dla niej jak najbardziej rzeczywiste. Co więcej, to w istocie jedyne prace które zna i widziała osobiście. Dlatego też w swoim tekście zamieszczonym na łamach "Krytyki Politycznej", pisze, że to wszystko już było, że to wszystko już gdzieś widziała, czytała etc. Celowe mrugnięcie okiem do czytelnika czy drobne niedopatrzenie w misternie skrojonym kamuflażu autorki?

z serdecznymi pozdrowieniami
prof. George Teheran

Oskar Dawicki ojcem polskiego hipsterstwa

Na łamach "Krytyki Politycznej" Jaś Kapela rzuca ciekawe światło na postać głównego bohatera powieści "W połowie puste": Już sam fakt, że poświęcona Dawickiemu książka jest w połowie pusta (to znaczy połowa jej stron pozostała niezadrukowana), świadczy o związku z hipsterstwem. Tylko w połowie potrafimy powiedzieć, czym ono jest. Tylko połowa życia hipstera jest znacząca. Cała reszta musi zginąć w zapomnieniu. Hipster nie może pracować, nie powinien się kształcić. Może postępować zgodnie z podszeptami Žižka, że nie należy nic robić, a wręcz nie powinno się nic robić. Tylko nie wiadomo, skąd miałby je znać, bo hipster czytający Žižka nie jest już hipsterem. 
Polecam ten artykuł, a poniżej, z zupełnie innego źródła, poglądowe wprowadzenie do tematu:

http://www.dustinland.com/archives/archives464.html

środa, 23 marca 2011

Nieznany, krakowski performens bohatera

W notatkach do powieści "W połowie puste" odkryty został właśnie zapis nieznanego i niepublikowanego performensu bohatera. Oto spisany z taśmy monolog performera:

Witam Państwa bardzo serdecznie... Z miejsca chciałbym najmocniej przeprosić. Dzisiejszy performens wisi bowiem na włosku, to jest, przepraszam, na lince... [syk bólu]. Przepraszam z góry, bowiem koniec może być nagły i niespodziewany. Linka ma dziesięć metrów długości, ale w tym wypadku, większe znaczenie ma jej grubość [nagły, nieartykułowany, bolesny krzyk]. Grubość linki wynosi dokładnie trzy milimetry. To z pozoru bardzo niewiele, a jednocześnie więcej naprawdę się nie da... aaaa... Otóż dzięki pomocy lekarzy udało się właśnie dowieść, że można przez ludzkie ciało przeciągnąć linkę nie zatrzymując przy tym podstawowych funkcji życiowych. Trzeba tylko dobrze trafić [przeciągły syk bólu]. I udało się. Oto moja linka. Linka życia. Ma kolor stalowy i jest wykonana ze stali. Przechodzi przez moje ciało dokładnie na wysokości 130 cm od podłogi eeeech... Ktoś mógłby zapytać właściwie po co ta linka? Właśnie, po co?! Żeby mieć się wreszcie czego chwycić! Znaleźć w życiu jakieś oparcie... Co prawda poruszanie się jest w tej pozycji mocno ograniczone, a każdy nierozważny ruch grozi natychmiastowym omdleniem, jednak przyznaję, odczuwam satysfakcję... ęęęę... Udało się bowiem dowieść, że to co zdaje się niemożliwe, jest jednak, w sprzyjających okolicznościach, możliwe. Tym samym wypada zmienić nasze wyobrażenia na temat zdarzeń niemożliwych z przeszłości i przyszłości... Czy słyszeli państwo o słynnych w średniowieczu turniejach wbiegania na miecz? Kto dalej [aj!], głębiej wbije jego ostrze we własne ciało ten wygrywa! Oczywiście, jak każdy sport i ten obciążony był ryzykiem. Podobnie ten performens, ale czyż życie samo w sobie nie, nieeeeee... jest ryzykowne? Dosyć truizmów! Spróbuję teraz coś ze sobą zrobić, coś z pozoru pozytywnego... Spróbuje postąpić do przodu, przesunąć się choć nieznacznie na linii życia... Czy wierzą Państwo w linearny bieg historii? Człowiek rodzi się, dorasta, rozmnaża, aaa... albo przechodzi przez niego linka, i w końcu... [próbuje przesunąć się do przodu na lince ] ...aaa!... [nagle traci równowagę i raptownie, bezwładnie przekręca się na lince do góry nogami i zwisa bezwładnie, okrzyk przerażenia publiczności, i gaśnie światło].

niedziela, 20 marca 2011

Ognisko

Na blogu Rastra opublikowane zostało intrygujące zdjęcie przedstawiające Oskara Dawickiego na tle rozżarzonego Manhattanu. Być może jest to fotomontaż nawiązujący do sceny otwierającej rozdział siódmy wiadomej książki:

Ognisko dogasało. Oskar stał nad nim, wpatrując się w setki, tysiące drobnych, żarzących się punktów.
Jak Nowy Jork! – pomyślał i w tej samej chwili złapał sam siebie za język.
Nigdy tam przecież jeszcze nie był. A widok rozświetlonego nocą Manhattanu był jeszcze jedną, zagubioną w jego pamięci, klatką filmową, może urywkiem jakiegoś starego filmu Woody Allena, a może fragmentem filmowej czołówki albo zdjęciem z jednego ze starych numerów „Ameryki”, które kiedyś przeglądał bez powodu u znajomych.
Jego myśli zaczęły zakręcać niebezpiecznie, zbliżając się do przykrej sprawy aplikacji wizowej. Znał już dokładne daty, adres hotelu, a nawet numer rezerwacji biletu lotniczego – wszystko to dostał pocztą elektroniczną. Pozostała tylko jedna rzecz do skompletowania, jedyna, którą musiał załatwić sam – wiza.
A może to po prostu olać?
Rozpiął rozporek. Chłodny strumień uderzył w okolice Lower East Side. Kłąb dymu z sykiem wzniósł się ponad miastem. 
 Na zdjęciu powyżej dogasające ognisko podczas pleneru literackiego w Górach Pieprzowych.

Bottom shame

"Zmiany skali, przesunięcia przestrzenne (użycie pisuaru jako deszcz nad Nowym Jorkiem) i czasowe (pub crawling po Warszawie jako powstańcze podchody) są najmocniejszymi literacko momentami książki. Sam czytałem ją z wypiekami na twarzy." Polecamy lekturę tekstu Karola Sienkiewicza "Sztuka przypisów" w internetowym "Dwutygodniku". Bardzo ciekawa analiza książki "W połowie puste" i propozycja interpretacyjna zarazem.